Wywiad z crossfitterem – weganinem Tomkiem Sypniewskim, właścicielem CrossFit MGW. W wywiadzie Tomek mówi nie tylko o diecie, ale również o CrossFicie i jego podstawach, co jest szczególnie ważne dla początkujących.
Od jak dawna zajmujesz się sportem?
Sportem zajmuję się niemal od urodzenia. Czasem łapię się na tym, że pierwszymi moimi wspomnieniami w życiu były właśnie te związane ze sportem. A jednym z pierwszych takich wspomnień był z cała pewnością moment, kiedy mój tata – były koszykarz, dał mi do ręki piłkę do kosza. Oczywiście byłem tak mały, że nawet nie mogłem dorzucić nią do obręczy, ale tak to się chyba wszystko zaczęło. Poza tym zawsze spędzałem cały dzień poza domem biegając i grając we wszystko co się da. Najczęściej grałem właśnie w kosza i w piłkę nożną. Rzadko jednak bawiłem się z rówieśnikami, dużo częściej grałem ze starszymi ode mnie kolegami brata. Czyli można powiedzieć, że od początku podchodziłem do sportu dosyć ambitnie 🙂
Czy wśród dyscyplin, które uprawiałeś są takie, które wspominasz szczególnie?
Chyba nie potrafiłbym wybrać tej jednej, którą wspominam szczególnie. Największą rolę w moim życiu odegrały 3 dyscypliny.
Przygodą życia była z całą pewnością piłka ręczna. Jako junior grałem na pozycji bramkarza i razem z naszym naprawdę rewelacyjnym zespołem jeździliśmy po Polsce i Europie odnosząc niezliczone sukcesy. Piłka ręczna to genialny, męski, szybki i bardzo widowiskowy sport, który do dzisiaj budzi we mnie niesamowite wspomnienia i super emocje. Jeżeli czegoś w moim życiu żałuję to chyba właśnie tego, że odszedłem z klubu. Niestety górę wziął wtedy rozsądek i edukacja.
Miłością życia od zawsze była jednak dla mnie koszykówka. Mówiąc koszykówka myślę Michael Jordan. Tak tak, byłem właśnie jednym z tych fanów MJa, którzy mieli cały pokój wyklejony jego plakatami, którzy zarywali noce (i poranne lekcje), żeby obejrzeć mecze play-off byków z Seattle Supersonic czy Utah Jazz i którzy z zamkniętymi oczami ogrywali wszystkie akcje Jordana. W kosza grałem po prostu non stop aż do zgaszenia ostatniej latarni na boisku. Zresztą spytajcie się mojej mamy.
Jak do tej pory sukcesem życia była jednak moja kariera armwrestlera. Siłowałem się na rękę przez 6 lat będąc jednym z najlepszych zawodników kraju w mojej kategorii wagowej. Byłem wielokrotnym medalistą Mistrzostw Polski i Pucharu Polski, 2-krotnym reprezentantem kraju na Mistrzostwach Europy, a zwieńczeniem mojej kariery był tytuł mistrza Polski na prawą rękę zdobyty w 2010 r. Cóż mogę powiedzieć. Siłowanie na rękę to bardzo specyficzny, ale niesamowicie wymagający i uzależniający sport. Jestem świadomy, że wielu osobom kojarzy się z siłowaniem w barze po wypiciu kilku piw. Nic bardziej mylnego. Armwrestling to siła, refleks, wytrzymałość, lecz przede wszystkim technika, technika i jeszcze raz technika. Jak w każdym zresztą sporcie na wysokim poziomie. Już nie startuję w zawodach, ale nadal śledzę poczynania moich klubowych kolegów, którzy stanowią jedną z najlepszych ekip w kraju.
Jak i kiedy zetknąłeś się z CrossFitem?
Jak każda najfajniejsza przygoda, tak i moja przygoda z CrossFitem zaczęła się przez przypadek. Miałem za sobą kilka lat nudnych i nie przynoszących większych efektów treningów na siłowni, a liczne kontuzje uniemożliwiały mi już siłowanie się na rękę na najwyższym poziomie. Szukałem dla siebie czegoś nowego. Razem ze znajomymi wybraliśmy się na pokazowy trening CrossFit, który odbywał się na pl. Konstytucji w Warszawie. Zapisałem się, spróbowałem, okazało się, że jestem tak beznadziejny, że… TO JEST WŁAŚNIE TO! To była miłość od pierwszego wejrzenia i parę miesięcy później byłem już w USA na szkoleniu na trenera CrossFit.
Dlaczego postanowiłeś zostać instruktorem CrossFitu? O ile pamiętam, do niedawna w Polsce w ogóle nie było możliwości zrealizowania podobnych szkoleń.
Zgadza się. Kiedy ponad 2 lata temu podjąłem decyzję o zajęciu się CrossFitem nie było mowy o żadnych szkoleniach w Polsce. Jedyną opcją był wyjazd do mekki tego sportu jaką są Stany Zjednoczone. Jednak nawet i tam znalezienie wolnego miejsca na kurs nie było takie łatwe. W końcu, ponownie przez całkowity przypadek, trafiłem na seminarium trenerskie do CrossFit Park City, czyli boxa w którym trenuje legenda tego sportu – Chris Spealler. Miałem cholerne szczęście, nie powiem!
Czy Twoim zdaniem CrossFit jest rzeczywiście tak kontuzjogenny, jak zwracają na to uwagę jego krytycy?
To jasne, że krytycy zawsze będą zwracać uwagę i podkreślać negatywne cechy tego co chcą skrytykować. Czy CrossFit jest kontuzjogenny? Uprawiany źle, na wariata, „na skróty” (nielegalne wspomagacze), czy przede wszystkim bez opieki wykwalifikowanego, znającego się na rzeczy trenera, z całą pewnością tak. Ale to samo można powiedzieć o każdym innym sporcie. Jeżeli jednak podejdziemy do CrossFitu w odpowiedni, poprawny sposób, może on nam przynieść rezultaty i korzyści, o których nigdy wcześniej nie marzyliśmy.
Nie znam drugiego innego systemu przygotowania fizycznego, który w stosunkowo krótkim czasie zmienia „zwykłych” ludzi – nie boję się użyć tego słowa – w sportowców.
Poleciłbyś CrossFit również osobom całkowicie początkującym, które nigdy dotąd nie zajmowali się sportem?
Być może to co powiem będzie kontrowersyjne, ale ja poleciłbym CrossFit szczególnie osobom początkującym. Większości osób CrossFit kojarzy się w ciężkimi i niebezpiecznymi ćwiczeniami na ciężarach. Nie mylmy CF znanego z filmików z YouTuba, z tym co naprawdę sobą reprezentuje. To właśnie dzięki CrossFitowi ogromna liczba początkujących członków naszego klubu dowiaduje się o swoich brakach w mobilności swojego ciała, o obszarach, którymi w ich konkretnym przypadku trzeba się zając w pierwszej kolejności, aby uniknąć kontuzji nie tylko podczas zajęć, ale w codziennym życiu. To właśnie dzięki CrossFitowi ludzie po raz pierwszy dowiadują się jak ważne są mięśnie posturalne, jak należy się rozciągać, jak wykonać poprawny technicznie przysiad, czy też nauczą się bezpiecznie chodzić na rękach. Więc wracając do Twojego pytania – polecam CrossFit wszystkim, w szczególności osobom początkującym.
Na jakiej zasadzie ustalane są WOD-y (workout of the day)?
Programowaniem w moim klubie – CrossFit MGW zajmuje się mój wspólnik i najlepszy przyjaciel – Mirek. Przy programowaniu współpracujemy i korzystamy z pomocy innego boxa z UK. Wszystkie WOD-y programujemy z ok. 2-tygodniowym wyprzedzeniem. Pozwala nam to w przemyślany sposób zawrzeć w treningach wszystko to, co się składa na nasz ukochany sport, czyli jak wskazuje nazwa naszego klubu – CrossFit MGW, 3 filary CrossFitu.
M – Metabolics/Monoctructural („jednopłaszczyznowe” ćwiczenia kondycyjne: bieganie, skakanka, wiosła, itp.), G- Gimnastics (wszelkie ćwiczenia i ruchy z wykorzystaniem ciężaru własnego ciała – drążek, kółka gimnastyczne, wskoki na skrzynie, wspomniane wcześniej chodzenie na rękach i wiele wiele innych), W – Weightlifting (trening z obciążeniem na sztangach, czy też szczególnie przeze mnie uwielbianych – kettlach).
Kiedy wystartowałeś z projektem Crossfit MGW i dlaczego?
CrossFit MGW powstał na początku marca tego roku. Z zamiarem otwarcia własnego boxa nosiliśmy się z Mirkiem od dłuższego czasu. Nie ukrywamy, że argumentem, który do nas ostatecznie przemówił (oprócz miłości do sportu) była niepowtarzalna i jedyna w swoim rodzaju lokalizacja klubu, który jako jedyny box w Warszawie znajduje się w ścisłym centrum – 200 metrów od stacji metra centrum. Lokal spadł nam z nieba, więc musieliśmy pójść za ciosem!
Skąd pomysł na dietę roślinną, w środowisku, w którym najbardziej popularnym sposobem odżywiania wydaje się dieta paleo? Nie bałeś się, że weganizm negatywnie wpłynie na Twoje wyniki sportowe?
Jeżeli chodzi o dietę paleo, to powiem szczerze, że od samego początku byłem do niej bardzo sceptycznie nastawiony. Pomimo jej promowania w naszym światku, jej koncepcja po prostu do mnie nie przemawiała i tyle. Jeżeli zaś chodzi o dietę roślinną, to mój wybór na początku nie miał nic wspólnego z CrossFitem. Nie bez znaczenia był z całą pewnością fakt, że moja była dziewczyna nie jadła mięsa, więc parę lat miałem styczność z dietą wegetariańską. Wtedy nie byłem sobie w stanie wyobrazić mojego życia bez kurczaka, ryby z frytkami, czy dobrego steka. Jednak pomimo mojej skrajnej ignorancji z tyłu głowy cały czas pojawiały się pytania i wątpliwości, że jeżeli tak jak ja – kochasz i podziwiasz zwierzęta, to jak możesz się godzić na ich cierpienie i śmierć? W moim przypadku było to jak rzucenie palenia. Z dnia na dzień przestałem jeść mięso, a parę miesięcy później wyeliminowałem ze swojej diety jajka i nabiał. Nie chcę swoimi kulinarnymi wyborami przykładać w jakimkolwiek stopniu ręki do przemysłu zabijania i cierpienia jakichkolwiek żywych organizmów. Kropka.
Dopiero po przejściu na dietę roślinną zacząłem studiować i poznawać możliwości i korzyści jakie niesie ze sobą dieta bezmięsna. Teraz z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że oprócz aspektu etycznego jest to najzwyczajniej w świecie najlepszy prezent, jaki mogę dać swojemu ciału i umysłowi.
Osobiście natomiast chciałbym być po prostu przykładem na to, iż można uprawiać jeden z najbardziej wymagających sportów świata jakim jest CrossFit będąc weganinem. Co więcej głęboko wierzę, że będąc na diecie roślinnej można osiągać sukcesy również jako zawodnik.
Jak wygląda Twój przykładowy jadłospis?
Tu muszę Was zaskoczyć, bo nie jestem idealnym przykładem na profesjonalne podejście do żywienia. Oczywiście mam swoje ulubione potrawy, ale najczęściej jem to co popadnie lub to co ktoś mi przygotuje. Nie umiem gotować, a nawet jakbym umiał, to nie znalazłbym czasu na przyrządzane swoich ulubionych potraw. Niestety jem też sporo na mieście. Na szczęście nasz klub jest w samym centrum Warszawy, a tutaj nie brakuje fajnych wegańskich knajp i knajpeczek. Jeżeli tylko ode mnie by to zależało, to przez cały rok jadłbym tylko i wyłącznie świeże owoce. Nie wyobrażam sobie bez nich życia i powinniśmy być wdzięczni, że żyjemy w kraju wyśmienitych jabłek, gruszek, czereśni i truskawek. Drugim moim ulubionym daniem są… ziemniaki w każdej postaci ze szczególnym uwzględnieniem frytek (robionych na oleju roślinnym rzecz jasna). Jeżeli chodzi o suplementy to w chwili obecnej uzupełniam swoją dietę o białko konopne, wit B12, wegańskie aminokwasy oraz korzeń Maca.
Jakie są Twoje plany dotyczące rozwoju CrossFit MGW w Warszawie?
Planów związanych z naszym klubem mamy całe mnóstwo. Przede wszystkim naszym marzeniem jest to, aby CrossFit MGW stał się miejscem absolutnie wyjątkowym na mapie Warszawy. Dążymy do tego, aby wyzwolić drzemiący w naszych klubowiczach potencjał, o którym nawet nie śnili. Z drugiej strony robimy wszystko, aby budować wokół naszego klubu niepowtarzalną społeczność ludzi, którzy, tak jak my, będą zarażać innych swoją pasją i miłością do sportu (nie tylko do CrossFitu). Spośród wielu naszych ostatnich działań wymienić mogę między innymi: wykłady o odżywianiu oraz treningu mięśni posturalnych (tzw. core) – który to każdy z nich zgromadził niemal setkę osób, treningi outdoorowe (na stadionie Skry), naszą wewnętrzną ligę CrossFit, w której można wygrać darmowe miesięczne karnety do klubu, wypady na wake’a, czy też ostatnio – wspólne oglądanie finału Gry o Tron.
W planach mamy nasz pierwszy obóz integracyjno-crossfitowy oraz klubowe oddawanie krwi. Natomiast moim osobistym małym planem jest to, aby CrossFit MGW stał się boxemvegan-friendly. Już niedługo mamy zamiar podjąć współpracę z dystrybutorem odżywek wegańskich, które na stałe trafią do oferty naszego barku. Tak więc CrossFit MGW będzie jedynym miejscem, gdzie po treningu będzie można wypić białko konopne na mleku migdałowym. Zapraszam! Magda Gessler 🙂
Dzięki za rozmowę!
Prezentowane w naszym serwisie artykuły dotyczące diety wegetariańskiej i wegańskiej, czy wywiady ze sportowcami odżywiających w ten sposób nie są przeciwko żadnej diecie, a jedynie mają na celu pokazanie, że bez produktów odzwierzęcych w diecie, można aktywnie uprawiać sport z bardzo dobrymi rezultatami.
Źródło : http://veganworkout.org.pl/mozna-uprawiac-jeden-z-najbardziej-wymagajacych-sportow-swiata-bedac-weganinem/
Na stronie znajdziecie dużo ciekawych informacji o sportowcach na diecie roślinnej.
korekta
Kamil
Ostatnio zmodyfikowany: 1 sierpnia, 2024