Wywiad z Michałem, właścicielem CrossFit Solvay i CF Kraków. Interesujące spojrzenie na CrossFit okiem właściciela i trenera w jednej osobie. Ciekawy fragment (szczególnie dla tych, którzy chcieliby otworzyć własny box) to odpowiedź na pytanie: Czym jest dla ciebie CrossFit? Michał: Pasją, stylem życia. Nie da się prowadzić dobrze boxa, czy układać treningu dla innych, samemu nie trenując i nie czując CrossFitu.
Kiedy po raz pierwszy usłyszałeś o CrossFicie?
To było jakieś 5 lat temu (2011). Jeszcze nie było żadnego boxa, natomiast w internecie pojawiały się filmiki o CrossFicie, które zacząłem oglądać. Naśladowałem nieporadnie. Nie rozumiałem tego wtedy zupełnie. Prawdę mówiąc zawsze aktywnie ćwiczyłem na siłowni na zasadzie szybkich zmian ćwiczeń. Zauważyłem, że ten sposób prowadzenia treningu daje lepsze efekty sylwetkowe i sprawnościowe.
Po drodze były jakieś sporty?
Tak. Uprawiałem wiele sportów: m.in. pływanie, karate, Capoeire, łucznictwo, później brazylijskie Ju Jitsu.
Czyli nie byłeś człowiekiem z nikąd. Miałeś solidne sportowe podstawy.
Tak. Coś tam zawsze było, dzięki temu chyba łatwiej teraz przychodzi mi opanowanie nowych ćwiczeń.
Ok. Były filmiki na YouTube i pierwsze próby. Co było dalej?
Obecny Head Coach CF Kraków Maciek Szczudrawa, w tamtym okresie przede wszystkim instruktor sztuk walki, ale również certyfikowany trener CrossFitu, wrzucał swoje filmiki z Kettlebells oraz materiały o CrossFicie. Zobaczyłem je w internecie i skontaktowałem się z nim. To on wskazał mi Lucynę Kiszczak, jedną z pierwszych certyfikowanych trenerek CrossFitu w Polsce, u której mogłem ćwiczyć CrossFit.
W tamtym czasie nie ma jeszcze afiliowanego boxa w Krakowie?
Nie ma nie tylko afiliowanego boxa, ale żadnego miejsca które przypominałoby box. W zasadzie trenowaliśmy na zewnątrz, na jednym z krakowskich lotnisk z kettlami, oponami, bieganiem. Ciężary były śmiesznie małe, ale dla nas to były bardzo wymagające obciążenia. A co najważniejsze, to było bardzo wciągające. Wtedy wiedziałem, że to jest to. Warunki do ćwiczeń zupełnie się nie liczyły, chodziło przede wszystkim o to żeby trenować. Wtedy też narodziła się potrzeba stworzenia miejsca, gdzie moglibyśmy razem ćwiczyć. Tak to się zaczęło.
A kiedy powstał box? To była decyzja biznesowa, czy może przede wszystkim potrzeba własnego miejsca do treningu?
W tamtym czasie (2013) otwierając pierwsze takie miejsce w Krakowie, w zasadzie jedno z pierwszych w Polsce, trudno mówić o decyzji biznesowej. Wtedy nikt nie miał pojęcia w Polsce o tej formie biznesu, na temat przychodów i kosztów, czy powodzenia takiej inwestycji.
No tak, ale w Stanach już od wielu lat istniały boxy. Gotowe wzory do naśladowania i wprowadzania na rynek polski.
Zgadza się. Jeżeli coś działa na całym świecie, to dlaczego nie miałoby działać w Polsce? Problem był w tym, że warunki polskie zasadniczo różnią się od warunków panujących w Stanach. Model w Stanach wywodzi się z garażu. Jestem właścicielem, trenerem, sam prowadzę zajęcia i jeszcze stać mnie na zapłacenie afiliacji. W Polskich warunkach jest raczej niemożliwe, aby jedna osoba miała duży kapitał, była trenerem i dysponowała odpowiednimi warunkami organizacyjnymi do otwarcia boxa. Przed otwarciem CrossFit Solvay, w samym CF Kraków współpracowałem z 10 trenerami, do tego dochodzą liczne koszty od ubezpieczeń społecznych po czynsz, który w Krakowie jest horrendalnie wysoki. Dodatkowo dochodzi przecież konkurencja w postaci tradycyjnych klubów fitness. Weźmy na przykład Platinium – sieć klubów fitness, w której za bardzo atrakcyjną cenę, klubowicze mają dostęp do bardzo wysokiej jakości usług m.in. basen, sauny, masaże, świetnie wyposażone siłownie. Z nimi też musimy konkurować o pozyskanie klienta. Musimy przecież przekonać ćwiczących, że specyfika treningu crossfitowego jest rzeczywiście zupełnie inna od tego, co się dzieje w tradycyjnych siłowniach czy klubach fitness, że warto zapłacić znacznie więcej za trening crossfitowy w pomieszczeniu wyłożonym płytami OSB, bez tych wszystkich luksusów dostępnych w innych klubach. To było nasze zadanie jako pionierów. Prowadzenie boxa to jest trudny biznes.
Z prowadzeniem boxa łączy się wiele obowiązków, większych nakładów pracy i stresu. Czy to wszystko nie przeszkadza Ci w byciu trenerem i w czerpaniu przyjemności z uprawiania CrossFitu?
Najgorzej było przed otwarciem jednego i drugiego klubu (CF Kraków i CrossFit Solvay). Praca po kilkanaście godzin dziennie, tysiące rzeczy do ogarnięcia, stres. To były dwa momenty w ostatnich latach, kiedy miałem najgorszą formę sportową. Natomiast już po otwarciu pojawiała się duża satysfakcja i ten trening znowu stawał się częścią życia, częścią pracy.
Jesteś współwłaścicielem boxa, jesteś też trenerem CrossFitu i crossfitterem. Pamiętasz swój pierwszy WOD?
Nie pamiętam pierwszego, ale łatwo mogę sobie przypomnieć WOD-a, który na początku przygody z CrossFitem dał mi najbardziej w kość. To była Angie. To jest WOD, który robię od czasu do czasu, aby sprawdzić w jakim miejscu się znajduję. Z perspektywy mojego doświadczenia w ogóle nie polecam tego WOD-a początkującym.
Ulubione ćwiczenie?
Pull upy.
I te mniej.
Nie lubię burpees.
Będąc właścicielem boxów i trenerem łatwo możesz określić przedział wiekowy ćwiczących. Jaka grupa wiekowa najczęściej przychodzi na treningi crossfitowe?
Nie jesteśmy typowym CrossFit boxem, przez to że mamy kartę Multisport. To jest karta dla korporacji, ludzi pracujących w przedziale wiekowym 25-40 lat. To są głównie nasi klienci. Bardzo mało jest osób poniżej 18 roku życia.
A trenerzy? Jak kompletowałeś swój zespół trenerów w CrossFit Solvay?
Od początku Marek Gunia miał być Head Coachem i wspólnie dobieraliśmy osoby do zespołu. Część trenerów przeszła z CF Kraków, a część z ogłoszeń, czy z polecenia znajomych. W CF Kraków prowadzimy kilkudniowe szkolenia centralne z CrossFitu, więc głównie szukaliśmy trenerów wśród uczestników takich szkoleń. Do pracy w CrossFit Solvay zgłaszało się wiele osób, praktycznie z całej Polski. To jest niesamowite, że osoby są skłonne zmienić miejsce zamieszkania po to, aby prowadzić zajęcia z CrossFitu i realizować swoją pasję.
Kika słów dla osób, które zaczynają swoją przygodę z CrossFitem?
Nie powinni się bać oraz niech pozbędą się przekonania, że się do tego nie nadają. Najlepsza i najczęstsza wymówka to: najpierw pochodzę na siłownię, przygotuję się i wtedy zacznę CrossFit. Takie rozwiązanie nic nie zmieni. Powinni przyjść na pierwsze zajęcia i zobaczyć jak wygląda trening crossfitowy.
W ostatnim roku przybyło kilkanaście nowych boxów na mapie polskiego CrossFitu, mimo to, według mnie jest jeszcze wiele białych plam do zagospodarowania. A co Ty o tym sądzisz? Na jakim etapie rozwoju znajduje się CrossFit w Polsce?
Obecnie rynek jest na etapie rozwoju, jest nienasycony i wchłonie prawie wszystko. Oczywiście nie oznacza to, że otwarcie boxa gwarantuje sukces. Złe zarządzanie, brak wiedzy biznesowej i sportowej może spowodować zamknięcie boxa mimo, że koniunktura rozwoju jeszcze sprzyja na tym etapie.
Czyli crossfitowy boom jest jeszcze przed nami?
Myślę, że w dużych miastach jesteśmy gdzieś w połowie nasycenia rynku, natomiast w mniejszych miejscowościach jest jeszcze wszystko przed nimi. Musimy też pamiętać, że bardzo duża grupa osób aktywnych fizycznie ciągle nie wie co to jest CrossFit, lub mają o nim niewiele informacji, dlatego też nie ma jeszcze walki o klientów między boxami. Jesteśmy wszyscy na etapie uświadamiania klientów czym jest CrossFit.
W jakim kierunku rozwinie się CrossFit w Polsce? Czy będzie rozwijał się przez afiliowane boxy i strefy funkcjonalne w klubach fitness, czy może te ostanie zostaną zmarginalizowane na rzecz afiliowanych boxów?
CrossFit będzie rozwijał się w kilku płaszczyznach. Coraz więcej osób będzie certyfikowanym trenerem CrossFitu, coraz więcej osób chce pracować jako trener. Część z tych trenerów znajdzie zatrudnienie w dużych siłowniach, które będą utrzymywać w swojej ofercie treningi funkcjonalne z elementami CrossFitu. Myślę, że pojawi się również amerykańska odmiana niskobudżetowego modelu prowadzenie CrossFitu, w którym zajęcia będą prowadzone w garażach przez jednego trenera, bez pracowników i wielu kosztów typowych dla boxa. Zaczynają się też rodzić miejsca trochę takie jak CrossFit Solvay, dla klientów oczekujących oferty o zbliżonym standardzie wyposażenia do premium klubów fitness, m.in. z dużą powierzchnią, dużym wyborem sprzętu i wykończeniem.
CrossFit to nie tylko trening, to również społeczność. Jak ta kwestia wygląda w Polsce? Czy ten aspekt CrossFitu jest obecny w boxach?
Myślę, że społeczności powstają indywidualnie w każdym z boxów. Jeżeli chodzi o społeczność o zasięgu ogólnopolskim, bez podziału na boxy, to prawdę mówiąc pierwszy raz o takim pomyśle usłyszałem od Ciebie. Co prawda istniej grupa na FB CrossFit Polska, ale wystarczy wejść i poczytać kilka wpisów, żeby zorientować się, że to miejsce nie zostało stworzone do budowania ogólnopolskiej społeczności.
Tworzenie się społeczności wokół danego miejsca to jest fantastyczna rzecz. W pierwszym roku naszej działalności na wigilijnym spotkaniu zebrało się prawie sto osób, które zrobiły prezent mnie, Lucynie, trenerom w postaci kilkuset opasek na rękę z logo klubu, dostaliśmy jeszcze ciuchy i jakieś drobne upominki. Zastanówmy się nad tym, czy w normalnej siłowni klienci zbierają się razem i robią prezent właścicielom. Jest to niemożliwe, taka rzecz może wydarzyć się tylko w crossfitowym boxie. Takie chwile to największa nagroda, mimo stresu i całego trudu oraz ogromu pracy, który towarzyszy prowadzeniu boxa, to właśnie w takich momentach wiesz, że warto. Nie ma jednej recepty na budowanie community przy boxie, natomiast jeżeli istniej taka chęć, szczególnie u ćwiczących, to należy dbać o każdą taką wspólną inicjatywę, pielęgnować wspólne akcje i wydarzenia. Robimy od czasu do czasu grilla, zawody wewnętrzne, wspólne Wigilie – to zbliża bardziej niż powszedni dzień treningowy.
Wracając jeszcze na moment do samego boxa. Otwierając CrossFit Solvay w centrum handlowym przełamałeś dotychczasowy schemat, w którym boxy otwiera się najczęściej w wolno stojących budynkach i halach. Odważna decyzja. Prawdę mówiąc nie wiedziałem czego się spodziewać. Jestem pozytywnie zaskoczony tym, że mimo iż jest to centrum handlowe, udało Wam się utrzymać kameralność tego miejsca. Czym kierowałeś się przy wyborze takiej lokalizacji?
Lokalizacja drugiego klubu to była już decyzja biznesowa, ponieważ w Krakowie największy problem jest z właśnie z lokalami. Nie ma dobrych miejsc, albo są to jakieś zapyziałe magazyny, albo tereny przemysłowe bardzo oddalone od centrum.
Pojawił się ten lokal i decyzja polegała na tym czy wchodzimy, czy nie. Nie mieliśmy innego wyboru jeśli chodzi o lokalizację.
Jest jeszcze jedna dość nietypowa rzecz dla polskiego rynku crossfitowego. Otworzyliście box mając niedaleko w sąsiedztwie inny box, również bardzo dobrze wyposażony, przestrzenny i z ugruntowaną marką na rynku. Czy nie będziecie sobie w naturalny sposób przeszkadzać w pozyskiwaniu nowych klientów?
Model biznesu jest podobny, ale na pewno różnimy się w sposobie prowadzenia boxa. Mamy kilkuletnie doświadczenie w organizowaniu zajęć. Stworzyliśmy przez ten czas własną szkołę treningową. Czy to działa? Zdecydowanie tak. W ciągu miesiąca działania CrossFit Solvay udało nam się zapełnić klub. Myślę, że mamy też inny profil klienta od sąsiadów, nie wchodzimy sobie w drogę.
I ostatnie pytanie. Czym jest dla ciebie CrossFit?
Pasją, stylem życia. Nie da się prowadzić dobrze boxa, czy układać treningu dla innych, samemu nie trenując i nie czując CrossFitu.
Bieżące informacje i zdjęcia znajdziecie na fanpage’u CF Kraków i CrossFit Solvay oraz na Instagramie CrossFit Solvay.
korekta
Gregory Wega
Ostatnio zmodyfikowany: 31 lipca, 2024