Zawsze biegałeś?
Nie, nie zawsze. Szczerze mówiąc, w sensie dosłownym, to biegam tak od 8 lat, czyli zawody i treningi. Wcześniej były jakieś sporty walki, aikido, jiu jitsu, trochę lekkiej atletyki, ale to wszystko było odległe od biegania.
A dlaczego zacząłem biegać? Bo rzuciłem papierosy. Musiałem znaleźć coś co by mnie odciągało od dymka. Taką kompensację niezdrowego nałogu. No i zaczęło mi to wychodzić.
Zaczęło wychodzić? Od czego to zależy? Przecież nigdy wcześniej nie biegałeś. Czy to są predyspozycje genetyczne, metody treningowe czy może upór i determinacja?
Myślę, że to są predyspozycje wytrzymałościowe mojego organizmu. Ja bardzo szybko potrafię się regenerować, a to ma bardzo duże znaczenie, szczególnie po długich biegach.
Od razu zostałeś „góralem” i biegałeś po górach?
Pierwsze biegi to asfalt, a jak miałem startować w zawodach to od razu w maratonach. Przebiegłem ten pierwszy maraton w przyzwoitym czasie i od razu pomyślałem sobie o przebiegnięciu Rzeźnika. Namówiłem mojego kolegę do startu i polecieliśmy. Ledwo wyrobiliśmy się w limicie. Ja wpadłem po uszy, natomiast Kuba, z którym wtedy biegłem, powiedział że nigdy więcej tutaj nie przyjedzie. To go zniszczyło J
Rzeźnik to przełom?
Tak, od tego zaczęło się bieganie.
Co dalej? Zacząłeś biegać w górach, zmieniłeś rodzaj treningów, wprowadziłeś podbiegi? Na pewno coś musiałeś zmienić w swoim dotychczasowym bieganiu.
Wtedy raczej nic nie zmieniłem. Nie okrzepłem z dystansem maratonu, więc treningi wyglądały podobnie do tego co robiłem przed Rzeźnikiem. Treningi pod maraton były dla mnie w zupełności wystarczające. Gdzieś tam czasami pojechałem podbiegać w góry, ale na pewno nie było to ani trenowanie, ani bieganie górskie. Zmiany przyszły z czasem.
Wróciłeś do Rzeźnika?
Tak. Był drugi i trzeci. Za każdym razem szło mi coraz lepiej. Na każdym kolejny biegu urywałem po godzinę czy półtorej. A to już było fajne. Zaczęły się biegi i treningi na dłuższych dystansach. Oczywiście nie ustrzegłem się wszystkich klasycznych błędów neofity biegowego.
Co masz na myśli?
Katorżnicze długie wybiegania. Nieważne rozciąganie, nieważna siła i mobility. Ważne było tylko, aby rąbać te kilometry przed siebie. Skończyło się to tym czym musiało się skończyć. A mianowicie problemami z pasmem biodrowo-piszczelowym i trzymiesięczną walką z tą dolegliwością. Powiedzmy, że to był taki biegowy standard.
I mimo, że jesteś fizjoterapeutą, dałeś się nabrać na kilometry?
Dokładnie tak. Powinienem puknąć się w głowę, ale nie! Pękło 20 km, potem 30 km i 40 km. No to ja jestem niezniszczalny! Jak się potem okazało, było to błędne założenie.
Kiedy nastąpił przełom w twoim treningu biegowym? Moment, w którym wiedziałeś, że chcesz i musisz coś zmienić, aby być lepszym biegaczem?
Jakieś cztery lata temu. Wtedy w moim treningu pojawiły się interwały, biegi tempowe, dużo podbiegów i biegi w górach. Pojawiło się też więcej technicznego biegania.
W takim razie kiedy pojawił się u Ciebie CrossFit?
Powiedzmy tak. Dwa lata temu wprowadziłem elementy treningu funkcjonalnego do mojego biegania. Sam CrossFit natomiast, w jego czystej postaci, pojawił się mniej więcej dwa lata temu. To jest już stały element moich treningów. Ćwiczę CrossFit trzy razy w tygodniu.
Czy możesz po roku treningów CrossFit powiedzieć, że dzięki temu rodzajowi treningu jesteś lepszym biegaczem?
Wiesz nie mogę powiedzieć na 100%, że tak. Nie mam na to żadnych przeprowadzonych badań i testów. Natomiast mogę jednoznacznie stwierdzić, że od momentu kiedy zacząłem przygodę z CrossFitem, miałem jednocześnie najlepszy sezon biegowy. Wszystkie parametry poszły do góry. W tych samych zawodach, w których biorę już udział od kilku lat, znacznie poprawiłem wyniki. Wszystko wskazuje na to, że zeszły sezon (2015)potoczył się dla mnie tak dobrze właśnie dzięki CrossFitowi. To był jedyny element, który zmieniłem, a raczej dodałem do mojego treningu biegowego, i jak się okazało efekty biegowe są lepsze.
Po wprowadzeniu CrossFitu do treningu zmieniło się u Ciebie coś w samy treningu biegowym?
Tak, zmniejszyłem objętość biegową o ok. 20% w tygodniu. Nie zarzynam się i nie jestem tak ściorany, a wydolnościowo mocno pakuję na CrossFicie i jest bardzo dobrze. Jest też mniej tego przeciążenia na stawy.
Stawy, zmora biegaczy. A jak wygląda u Ciebie mobilność w stawach i zakres ruchów? Czy i w tym przypadku CrossFit miał wpływ na poprawę tych parametrów?
Zdecydowanie tak. Wcześniej już pracowałem nad zakresem ruchów w stawach, naciągałem się, ale z CrossFitem przyszedł większy nacisk na aspekt mobilności, która szczególnie u początkujących biegaczy jest totalną zmorą. Większość jest pokurczona od góry do dołu. Achillesy i łydki napięte, zginacze biodra dobite, mocno ściągnięte mięśnie piersiowe, plecy zgarbione. To jest standard.
Początkujący i średniozaawansowani powinni korzystać z dobrodziejstw treningu funkcjonalnego, a takim treningiem jest CrossFit. To tu w jednostce treningowej masz rozgrzewkę, schłodzenie, pracę nad mobilnością, rozciąganie, siłę. Masz w zasadzie wszystkie elementy z jakich powinien składać się również trening biegowy. A z bieganiem jest tak, że każdemu się wydaje, że może biegać. Oczywiście, że może. Pod warunkiem, że truchta dookoła bloku. Wtedy to jest ok. Jeśli jednak myśli o poważniejszych dystansach i trenowaniu biegania, a nie zna się na tym, to powinien mieć kogoś kto powie mu jak należy to robić.
A możesz obalić mit, obecny szczególnie u osób biegających i próbujących treningu crossfitowego, że od CrossFitu nabiorą masy mięśniowej co spowoduje, że będą wolniejszymi biegaczami?
Totalna bzdura. Aby urosły Ci mięśnie musisz robić trening stricte siłowo-masowy, wpierdzielać białka po korek i nie dojeżdżać się bieganiem. Co prawda nabrałem 2-3 kg mięśni, ale jednocześnie spadła mi ilość tkanki tłuszczowej. Te dodatkowe kilogramy mięśni to dodatkowa moc i siła. Przy takiej intensywności jaka jest w CrossFicie, naprawdę nie widzę możliwości, aby ktoś mógł nabrać nie wiadomo jakiej masy. Jak już nie jesteś duży, to na pewno nie rozrośniesz się jak niedźwiedź.
Co ma CrossFit, czego nie mają inne sporty wspomagające trening biegowy?
Przede wszystkim różnorodność. Poza tym, wbrew pozorom, w CrossFicie kładzie się również nacisk na rozwój siły. Biegacze bardzo często uzupełniają trening biegowy innymi sportami wytrzymałościowymi. Ok, inna praca mięśni, stawy odpoczywają, ale to jest cały czas praca nad tą samą jedną składową sprawności fizycznej: wytrzymałością. To Ci nie pozwoli biegać szybciej. Żeby biegać szybciej musisz mieć siłę. Dotyczy to nie tylko siły w nogach, ale silnego korpusu, core, czy mocnych rąk. Jak masz słaby brzuch to szybciej wysiądą Ci zginacze biodrowe. Biegasz po górach z plecakiem, to jeśli nie masz silnego korpusu, po dupie dostaną plecy. Biegasz z kijami, ale jak masz słabe ręce to lepiej zostaw kije w domu, bo i tak Ci się nie przydadzą, a będą Ci tylko przeszkadzać. Chcesz być sprawnym to warto być wytrzymałym, gibkim i silnym. Generalnie musisz być cały sprawny, żeby efektywnie pobiegać po górach.
Poza tym w CrossFicie jest dużo ćwiczeń: OHS, wykroki, swingi z kettlem, które uczą Cię balansu i czucia ciała. To moim zdaniem jest bardzo istotny i pomocny element dla biegaczy górskich. Dzięki temu czujesz lepiej teren w biegach górskich, potrafisz złapać równowagę na śliskim, chybotliwym kamulcu.
A sam CrossFit, co Cię w nim urzekło?
Ja generalnie lubię wysiłek fizyczny, jako taki i w CrossFicie jest dużo fajnych składowych. Między innymi gimnastyka, ćwiczenia na drążku, na kółkach i dwubój olimpijski. To jest kosmos jak jesteś wstanie wyrwać nad głowę wagę swojego ciała. CrossFit daje mi poczucie ogólnej sprawności. Jestem w stanie stać na rękach, na głowie, podciągnąć się na drążku, zrobić muscle up bar (siłowe wejście nad drążek), zrobić przysiad ze sztangą na barkach z ciężarem własnego ciała plus 20 kg.
Czy mogę założyć, że jak nie byłbyś biegaczem to zostałbyś crossfitterem?
Zdecydowanie tak. Gdyby nie bieganie to pewnie spędzałbym całe dnie w boxie. Podoba mi się w CrossFicie to podejście przekrojowe do sprawności fizycznej. Jest mobilność, siła, streching, technika, gimnastyka i wydolnościówka.
A masz jakieś ulubione ćwiczenia?
Pewnie. Burpeesy, box jumpy, pistolety, KB z niskim ciężarem. Wszystkie ćwiczenia, gdzie jest wysiłek o charakterze wydolnościowym. W nich zawsze nadrabiam.
Za którymi nie przepadasz?
Thrustery i ćwiczenia na drążku. To mnie miażdży. Wszelkiego rodzaju podciągania. Ja mam relatywnie słabą górę, robię te ćwiczenia, ale one mnie zawsze sponiewierają.
Czyli Fran Cię masakruje?
Zawsze.
Biegłeś 500 km, 150 km, 100 km? Co się dzieje w głowie człowieka, który biegnie taki dystans?
Szczerze. Pustka w głowie. Nie myślisz. To jest reset. Oczyszczenie psychiczne dla głowy. Do 100 km jeszcze jestem wstanie zrozumieć kontemplacje przyrody i widoków, ale powyżej raczej wątpię. Zależy też jak biegniesz to do „stówki”. Jeżeli na wynik, to byle przed siebie i nie kontemplujesz niczego oprócz kamieni pod swoimi nogami, żeby się nie zabić. A tak poza tym, jasne biegniesz z wynikiem, ale bez stresu. Wtedy rzeczywiście możesz napawać się widokami i samym bieganiem w górach.
Jak sobie radzisz z kryzysami w trasie? Jak siebie motywujesz, aby nie zejść i biec dalej?
U mnie kryzys zawsze przychodzi koło 100 km. Wiem, że tak mam i wiem, że muszę przetrwać kolejnych 20 -30 km, po których mi to przejdzie. Oczywiście klnę, zadaję sobie pytania w stylu: Po co ja tutaj przyjechałem? Przecież mogłem siedzieć w domu.
Czym dla Ciebie są biegi ultra? Rywalizacja ze sobą i z innymi biegaczami?
Ze sobą już nie. To co miałem sobie udowodnić to już sobie udowodniłem. Natomiast z innymi to tak, ale oczywiście na zasadach zdrowej rywalizacji. Na przykład fajnie by było obiegać jednego, czy drugiego. A dodatkowo pokazać sobie , że mimo prawie 40-stki to możesz coś tam powalczyć.
Czym dla mnie są biegi ultra? Nie mogę dokładnie odpowiedzieć na to pytanie. Biegam, bo to po prostu lubię.
Lubisz być ścigany czy może lubisz gonić?
Zdecydowanie gonić. Ja źle znoszę presję.
Masz kogoś kto Cię inspiruje?
Scott Jurek – ikona biegów długich, ciekawa postać, łamiąca wiele schematów dotyczących biegania i żywienia. Tony Krupicka ma też ciekawe podejście do biegania, do którego dorzuca teraz jazdę na rowerze i wspinaczkę.
Kilian?
To jest fenomen biegów, ale dla mnie Marco Olmo gdzieś tam też jest inspiracją. Wiekowy facet, ale jest nie do zatrzymania. Potrafi mimo swojego wieku obiegać wielu dobrych biegaczy.
Pod dużym wrażeniem byłem też po jednym z filmików crossfitowych z CrossFit Games. Rywalizacja Masters +50, kobiet. Ja po prostu wtedy padłem z wrażenia. Raz, że babki wyglądały niesamowicie, dwa to ich niesamowita sprawność fizyczna. Kopara mi opadła. Chodzenie na rękach, wspinanie się na linę, bieganie z kettlami. To mi strasznie zaimponowało. Pomyślałem sobie, że chciałbym być tak sprawny jak one.
To jest właśnie podstawowa koncepcja CrossFitu: sprawność w długim okresie czasu.
Pod warunkiem, że nie uprawiasz tego wyczynowo. Podobnie jest z bieganiem ultra. Jeżeli zaczniesz zbyt mocno dociskać z treningami i zawodami, to nie jest to zbyt zdrowe. Nie oszukujmy się.
Wróćmy do biegu 333 km. To jest abstrakcyjny dystans dla 90 % biegaczy. Wyjaśnij mi proszę jak to jest kiedy kładziesz się spać i wiesz, że za kilka godzin musisz wstać i biec dalej? Jak Ty to robisz? Masz budzik z młotkiem?
Akurat na tym biegu to ekipie technicznej zgłaszasz, o której mają Cię obudzić. Sam nie wstaniesz. Nie ma takiej możliwości. Będą budzić Cię do skutku, aż nie wstaniesz i pobiegniesz dalej. Pamiętam, że na ostatnim punkcie, po obudzeniu, przez pięć minut dochodziłem do siebie. Nie wiedziałem gdzie jestem, co ja tutaj robię i dlaczego ten gość mówi do mnie po włosku.
Czy taki sen jest regeneracyjny?
Ani trochę. Może dla głowy.
Czyli to jest prawda, że po jakimś czasie biegnie tak naprawdę to głowa?
Dokładnie tak. Ciało możesz zmusić do wysiłku ekstremalnego, wcześniej wysiada głowa. Ale możesz ją wytrenować, przyzwyczaić do dystansu. Robisz 150 km. Wysyłasz sygnał, że dajesz radę. Próbujesz 175 km. Znowu pokonujesz barierę i uczysz głowę, że można taki dystans pokonać i że 200 km też przebiegniesz. Moim zdaniem, jeżeli przebijesz się przez 200 km, to już nie ma granicy. Pozostaje wtedy psychika. Jeżeli jesteś w stanie fizycznie przebiec te 200 km to i 500 km pokonasz. Oczywiście pod warunkiem, że głowa Ci na to pozwoli.
A co z dietą?
Tutaj możesz spotkać skrajności. Znam ludzi, którzy przechodzą na wegetarianizm lub weganizm i biegają świetnie. Próbowałem biegać 2 lata na diecie bezmięsnej i nie za bardzo mi to wychodziło. Nie czułem się źle, ale gdzieś w podświadomości miałem wrażenie, że to nie jest to. Teraz jestem na diecie Paleo, ale nie takiej ścisłej. Mocno ograniczyłem mąki i zboża oraz słodycze. Jem natomiast sporo mięsa, jajek i warzyw oraz owoców. Czuję się lepiej i szybciej się regeneruję.
A masz jakieś marzenia biegowe? Zawody czy biegi, w których chciałbyś wystartować?
Tour de Gant przez Alpy, 333 km i Główny Szlak Beskidzki. To wyprawy życia. Chciałbym je powtórzyć. W przypadku GSB to chcielibyśmy się szarpnąć na rekord Jacka Więcka. I oczywiście klasyki w USA: Western State, Hardrock, Badwater. Niesamowite rzeczy. Na to musisz jednak mieć dwie rzeczy: szczęście żeby Cię wylosowali i kasę.
Tego Ci życzę i dziękuję za rozmowę.
Zdjęcia wykorzystane w wywiadzie: Ultra Loves Jacek Deneka i Karolina Krawczyk Photography
Gregory Wega
Ostatnio zmodyfikowany: 1 sierpnia, 2024