Gladiator. Miłosz Staworzyński. Top 5 Polskiego CrossFitu.
Kiedy po raz pierwszy usłyszałeś o CrossFicie?
Miłosz: To był rok 2012. Mieszkałem wtedy w Kanadzie, gdzie trenowałem brazylijskie JuJuitsu. Na jednym z treningów skręciłem kolano i musiałem przerwać treningi. To był problem dla mnie ponieważ chciałem dalej trenować, a nie mogłem. Wróciłem do Polski, do Raciborza. Chciałem wznowić treningi, ale wciąż bolało mnie to kolano. Kilku chłopaków, z którymi trenowałem wcześniej powiedziało mi wtedy, żebym poszedł na Cross trening, zajęcia prowadzone przez mojego znajomego Piotrka Żurawika i wzmocnił sobie kolana. Nie pamiętam co dokładnie było w WODzie, ale wiem, że go wygrałem. W każdym razie spodobało mi się to na tyle, że zacząłem przychodzić regularnie, cały czas z jednym celem, aby wzmocnić kolano. Cały czas chciałem wrócić do JuJuitsu. Chodziłem na treningi crossfitowe bardzo systematycznie, nie pamiętam kiedy przyszedł ten moment, w każdym razie tak się wkręciłem w CrossFit, że postanowiłem zrezygnować z JuJuitsu.
Czyli to nie było tak, że po pierwszym treningu crossfitowym wiedziałeś, że to jest coś wyjątkowego i warto temu się poświęcić. W Twoim przypadku fascynacja CrossFitem to był proces?
Dokładnie tak. Wiesz na początku, tak jak mówiłem, cały czas myślałem o powrocie to JuJuitsu, które trenowałem przez 7 lat i osiągałem w nim całkiem dobre wyniki.
Kiedy przyszedł ten moment, że ostatecznie podjąłeś decyzję, zostaję przy CrossFicie?
To było chyba po wygraniu lokalnych zawodów crossfitowych organizowanych na Śląsku w 2013 roku. Od tego momentu zacząłem trenować CrossFit na poważnie, z myślą o startowaniu w zawodach.
A jak wtedy wyglądały Twoje treningi?
Dość hardcorowo. Po powrocie z Kanady, przez jakiś czas nie pracowałem w Polsce, więc mogłem poświecić się całkowicie treningowi. Chodziłem na 5:30 na basen, o 6:45 robiłem pierwszy trening crossfitowy, o 14:00 biegałem lub jeździłem na rowerze, a o 18:00 robiłem kolejny trening crossfitowy. Jak widzisz praktycznie cały dzień był wypełniony treningami, które miały charakter raczej treningów kondycyjnych niż siłowych.
Skąd brałeś treningi, jak uczyłeś się techniki?
Piotrek Żurawik układał treningi, miały one charakter przede wszystkim wydolnościowy, takie klasyczne metcony, natomiast siła i dwubój, to wszystko brałem z YouTuba. Oglądałem filmiki, dużo czytałem, wszędzie szukałem informacji na temat dwuboju i treningu siłowego.
W takim razie gdzie trenowałeś, przecież w tamtym czasie w Polsce nie było jeszcze za wielu boxów?
Trenowałem przede wszystkim w Raciborzu w klubie Cross & Fit. Bardzo miło wspominam tamten okres. Na treningach była super atmosfera, fajna rywalizacja, no i tam od chłopaków nauczyłem się jak wygląda community, mimo, że nie był to box afiliowany. W klubie na treningi na początku przychodziło 10 osób, mała grupa, która dobrze się znała. Często po treningu chodziliśmy na przysłowiowe piwko, na którym rozmawialiśmy przede wszystkim o treningu, o ćwiczeniach crossfitowych, o filmikach z YouTuba o CrossFicie. CrossFit to był nasz główny temat.
A skąd Warszawa w tej historii i box? Jak to się zaczęło?
Moją dziewczynę poznałem w Krakowie, a ona w tamtym czasie mieszkała w Warszawie. Jeździłem do niej regularnie z Raciborza. W końcu jednak podjąłem decyzje, że takie jeżdżenie nie ma sensu i że przeniosę się na stałe do Warszawy. W tamtym okresie pracowałem jako fizjoterapeuta z kadrą polski triatlonistów, bardzo często wyjeżdżałem z nimi na zgrupowania i nie było mnie przez kilka tygodni w domu, wracałem na tydzień i znowu kolejny wyjazd. W pewnym momencie stało się to dość męczące zarówno dla mnie, jak i dla Kasi. Postanowiliśmy coś z tym zrobić. Chciałem robić to co lubię i z tego się utrzymywać, padło więc na boxa i CrossFit.
Zwykle jest tak, że od decyzji do realizacji mija często dużo czasu. Jak było w Waszym przypadku?
W przypadku naszego boxa otwarcia to była kwestia dwóch miesięcy. Podjęliśmy decyzję, że otwieramy i od razu zaczęliśmy działać w tym kierunku.
Ok, ale są czasami sprawy, które mogą wydłużyć czas otwarcia. Na przykład miejsce. Nie mieliście z tym problemu?
Zgadza się, również w naszym przypadku znalezienie odpowiedniego miejsca, trwało najdłużej. W sumie jakieś 4 tygodnie, co tak naprawdę w porównaniu do innych boxów, jest okresem bardzo krótkim. Może udałoby nam się wcześniej znaleźć miejsce pod boxa, ale naszym priorytetem było miejsce o niedużej powierzchni, chodziło nam o to żeby to nie był to moloch, tylko raczej kameralne miejsce z charakterem takiego amerykańskiego garażowego boxa.
A nazwa?
Logo związane jest z fanpageem na Facebooku CrossFit Polska, który prowadziłem pod koniec 2013 roku. Po jakimś czasie fanpage miał już sporo lajków więc postanowiłem zrobić logo, które miało wpisany w sobie kontur mapy Polski i polską flagę. Chcieliśmy przenieś to logo na nazwę naszego boxa, ale CrossFit HQ nie zgodziło się na nazwę CrossFit Polska. Więc zaczęliśmy szukać innej nazwy. Ja miałem kilka fajnych pomysłów, ale wszystkie były odrzucane przez CrossFit HQ. Byłem tym trochę poirytowany, więc zacząłem wysyłać im wszystko co się tylko dało. Na przykład siedziałem w domu, patrzyłem na zegar – ok wysyłam CrossFitClock, drzwi – ok wysyłam CrossFitDoor. Pamiętam, że w telewizji leciał jakiś program o Einstainie, wysłałem więc CrossFit Genius. To była jedyna nazwa, która została zaakceptowana przez CrossFit HQ.
Kiedy przyszedł ten moment, w którym zdecydowałeś się, że zostaniesz zawodnikiem crossfitowym?
Chyba od początku. Uwielbiam rywalizować, oczywiście z zachowaniem zdrowego rozsądku i przede wszystkim zabawy. Inaczej co to za sport, jak nie ma w tym funu? Zacząłem trenować CrossFit od razu z myślą, że zostanę zawodnikiem. Myślę, że ostateczną decyzję podjąłem w pierwszy dzień po skończeniu Open w 2015 roku. Od razu postanowiłem, że za rok wezmę udział w Regionalsach i będę uczestniczył w większości zawodów w Polsce i za granicą aby zbierać doświadczenie. Praktycznie od tego momentu jeździłem na zawody minimum raz w miesiącu, przede wszystkim po to aby zbierać doświadczenie. Zawsze powtarzam, że najlepszy trening to zawody. Tutaj dajesz z siebie 100%, sprawdzasz swoje możliwości. Zawody dla mnie to jest najlepsza rzecz, która spotyka mnie w treningu. Druga rzecz to cel w jakim trenujesz. Dla mnie w 2016 roku były to Regionalsy i udało się. Był to mój główny cel, ale miałem też pośrednie cele takie jak Amarok, czy zawody w Holandii. Gdyby nie te zawody moja motywacja byłaby na stałym poziomie, pewnie by spadała, a dzięki zawodom podkręcałem motywację, wiedziałem gdzie są moje słabe strony, nad czym mam pracować, to mi dawało informacje zwrotne jak stać się jeszcze lepszym zawodnikiem
To jest 2015 rok. Jeżeli decydujesz się na bycie zawodnikiem, to musisz korzystać z innego programowania niż te, które obwiązuje w boxie. Jak ty to rozwiązałeś? Czy sam programujesz, a może z kimś współpracujesz, ktoś z zewnątrz przygotowuje Ci plan treningowy? Korzystałeś z gotowych planów, czy może otrzymywałeś indywidulany program?
Trzy czwarte roku pracowałem na swoim programie, łączyłem treningi misfita, invictusa i competitors, później zacząłem współpracować z Pawłem Czaplickim, to było jakieś 2-3 tygodnie przed Amarokiem. To są bardzo ciężkie treningi i od razu powiem, że nie dla wszystkich. Mój wynik potwierdza, że korzystając z jego programowania, można osiągnąć całkiem sporo. Tylko jeszcze raz zaznaczę, to są ciężkie treningi wymagające odpowiedniej regeneracji i diety. Paweł w dużej części ma udział w moim sukcesie. Myślę, że sam nigdy nie rozpisywałbym sobie takich treningów. Ja jestem bardzo sumiennym zawodnikiem i staram się robić treningi na 100 %. Były momenty, że chciało mi się płakać z bólu, miałem ochotę zrezygnować z pozostałej części treningu i wyjść z sali. O resztę musiałem zadbać sam, o regenerację, o masaże, o fizjoterapeutę, no i przede wszystkim o odżywianie. Ale to też nie stało się od razu. Na początku koncentrowałem się wyłącznie na treningu. Nie poświęcałem czasu na regenerację. Taki układ w postaci samych treningów bardzo mnie męczył. Zacząłem coś z tym robić. Wprowadziłem drzemki między sesjami treningowymi. Dużo czasu poświęcałem na mobility i jogę, ale tak naprawdę to odżywanie jest połową sukcesu.
No właśnie odżywianie. Jak to wygląda u Ciebie? Jesteś zawodnikiem, który ze swojej diety wyeliminował mięso. Jak to się stało, że nie jesz mięsa? Nie jest to popularny sposób odżywiania wśród sportowców.
To było w trakcie mojej pracy z triathlonistami. Czytałem dużo książek na temat sportów wytrzymałościowych, triathlonu i biegów długodystansowych. Cały czas temat niejedzenia mięsa, wegetarianizmu oraz weganizmu i jego wpływu na zwiększenie wydolności przewijał się w wielu książkach. W końcu, któregoś dnia postanowiliśmy z Kasią spróbować i zrezygnować z mięsa. Potrzebowaliśmy około 2-3 tygodni na to aby przestawić się na kuchnię bezmięsną. Ja byłem typem zawodnika z bardzo dobrą wydolnością, ale cały czas chciałem ją poprawiać i wzmacniać moje mocne strony. Wiele osób mówiło mi, że CrossFit jest taki siłowy, że bez mięsa nie będę miał siły. Patrząc na siebie od momentu, kiedy zrezygnowałem z mięsa do teraz i porównując moje rekordy siłowe, to widoczna różnica jest ogromna. Ta dieta na mnie działa. Cały czas szedłem bardzo siłowo i wydolnościowo do przodu. To naprawdę nie jest tak, że nie jedząc mięsa, nie ma się siły.
Co było najtrudniejsze w przejściu na ten sposób odżywiania. Przygotowywanie posiłków i przepisy, a może strach, że rzeczywiście spadnie Ci siła i pogorszy się regeneracja, bo nie dostarczasz sobie białka zwierzęcego?
Rzeczywiście na początku przestawienie się na inne przygotowywanie posiłków, inny sposób ich przyrządzania oraz brak pomysłu na przepisy, to wszystko było największym wyzwaniem. Z czasem oczywiście to się zmieniło i teraz przyrządzanie posiłków jest przyjemnością, a nie męczarnią. Robienie posiłku stało się naturalnym procesem. Nie mam stricte diety. Jem bardzo dużo.
Na co dzień ćwiczysz z innymi chłopakami w boxie, którzy widzą Twój postęp i sposób odżywiania. Czy poruszacie temat odżywiania i diety bezmięsnej, czy któryś z nich nie chciał spróbować przejścia na taką dietę?
Tak pojawiają pytania, m.in. takie: Jak ty to robisz? Skąd bierzesz białko?, itd. Wiele osób chciałoby spróbować, ale większość osób nie wie jak zacząć, a przede wszystkim skąd czerpać posiłki.
Za osobą Miłosz Staworzyńskiego kryje się cichy bohater. Przecież byłoby Ci bardzo trudno połączyć rolę właściciela boxa, trenera i zawodnika oraz podołać wszystkim obowiązkom, które łączą się z tymi rolami.
Powiedziałbym, że nie cichy, ale bardzo głośny bohater – za moim sukcesem stoi moja narzeczona Kasia. Ogarnia większość spraw związanych z boxem, prowadzi wszystkie sprawy menadżerskie, przygotowuje mi posiłki i pilnuje, żebym je zjadał całe 🙂
Jak wygląda obecnie rynek crossfitowy w Polsce? Ostatni rok to wysyp boxów. Czy rynek już się nasycił, czy może boom jest przed nami?
Myślę, że przez najbliższy rok, dwa lata to będzie duży wzrost, później rynek ustabilizuje się i będzie stagnacja. Potem nie wiadomo jak to będzie. W Stanach praktycznie na każdym rogu jest jakiś box i wszystkie funkcjonują.
Kwestia społecznościowa. Słyszałem, że community z Geniusa należy do jednych z najmocniejszych w Polsce. Jak budujesz community w swoim boxie? Co takiego robisz, że macie tak zgraną grupę ćwiczących?
Mogę powiedzieć nieskromnie, że nasza crossfitowa społeczność tutaj w Geniusie, jest jedną z najmocniejszych w Polsce. Wynika to z faktu, że mamy bardzo małe grupy ćwiczących, dzięki temu ludzie mogą się lepiej poznać. Duża część osób chodzi tylko na konkretne godziny, więc tworzą się stałe grupy ćwiczących, co jeszcze bardziej wpływa na podtrzymanie i wzmocnienie znajomości. Dodatkowo robimy różne imprezy w boxie, urodziny, zawody wewnętrzne. Dzięki temu poranne grupy mają okazję spotkać się z wieczornymi. Organizujemy też wspólne wyjazdy na zawody. Kolejna rzecz to wspólne wakacje. Do Madrytu pojechało ponad 20 osób, a dwa busy pojechały z nami na zawody do Holandii. Zawsze ktoś z boxa jedzie z nami na zawody jako kibic.
Wróćmy jeszcze na moment do Ciebie. Pamiętasz swojego pierwszego benchmarka?
Nie, ale za to pamiętam pierwszą Fran. Czas 3:25 i wylądowałem z głową w ubikacji. Od tamtej pory, chyba przez dwa lata, nie robiłem tego benchmarka.
Twoje mocne strony, oprócz pływania?
Ćwiczenia wydolnościowe i gimnastyczne. Lubię wiosła, Ring MU. Wszystkie treningi, gdzie jest potrzebna mocna psychika oraz długie treningi.
Słabsze?
To przede wszystkim siła. Dwubój olimpijski to jest moja słaba strona. Rwanie to moja pięta Achillesowa.
Czego brakuje Polskim zawodnikom, aby dołączyć do światowej czołówki?
Przed wszystkim czasu i doświadczenia. Na Zachodzie, szczególnie w Stanach gdzie narodził się CrossFit, zawodnicy mieli kilkanaście lat na rozwój i dojście do obecnego poziomu. Poza tym na Zachodzie najlepsi mogą utrzymać się z tego, że są zawodnikami CrossFit, otrzymują gaże za budowanie wizerunku jakieś firmy produkującej sprzęt czy odżywki, a w Polsce tak nie jest. Muszą łączyć treningi z pracą. Wiesz, ogólnie w Polskim sporcie nie zarabia się dużo, oczywiście oprócz piłki nożnej.
Czym dla Ciebie jest CrossFit?
To jest łatwe i ciężkie pytanie. Teraz to jest moje całe życie. Wszystko co się dzieje w moim życiu, kręci się wokół CrossFitu. To jest moja praca, moje hobby i pasja, poznawanie nowych ludzi, zawieranie nowych znajomości. To wszystko jest w jednym.
Czy w najbliższych latach zobaczymy polskiego zawodnika w CrossFit Games? (oprócz Gabrysi)
Myślę, że zobaczymy. Wynika to z naszej mentalności. Polacy są bardzo zawzięci, są bardzo zdeterminowani w osiąganiu celów sportowych. Myślę że w najbliższym czasie na pewno któregoś zawodnika z Polski zobaczymy na Gamesach.
Czy może to być Miłosz Staworzyński?
To znaczy tak, mam swoje lata i cieszy mnie to, że są osoby takie jak Josh Bridges, który ma 33 lata i jest w czołówce najlepszych na świecie. Jest wielu zawodników w moim wieku na Gamesach. To daje mi nadzieję, że mogę walczyć jeszcze o Gamesy. Niewykluczone i będę robił wszystko, aby się tam dostać.
Na bieżąco Miłosza możecie obserwować na jego fanpageu: Miłosz Staworzyński – CrossFit Coach
i na Instagramie: miloszcrossfitgenius.
CrossFit Genius znajdziecie na Facebooku tutaj: CrossFit Genius i na ich stronie www tutaj: www.crossfitgenius.pl.
korekta
Gregory Wega
Ostatnio zmodyfikowany: 1 sierpnia, 2024