Napisane przez 4:45 pm Artykuły

Long Slow Distance. Wytrzymałość to nie jest brzydkie słowo.

Jakiś czas temu na stronach http://breakingmuscle.com, pojawił się artykuł „Endurance Is Not a Dirty Word” poruszający temat, który do niedawna jeszcze był marginalizowany i odsuwany na boczny tor przez środowisko CrossFitu, ponieważ treningi wytrzymałościowe oparte na Long slow distance (LSD) – powolny trening długodystansowy [tętno ok. 66-80 HRmax i pokonywanie długich dystansów] nie wpisywały się zupełnie w trzy filary crossfitowego fundamentu: „stale zróżnicowane, o wysokiej intensywności ruchy funkcjonalne”. Autor artykułu dotyczącego wytrzymałości pisze: Kiedy jednak sięgniemy do początków roku 2000, kiedy większość wychwalała zalety treningu beztlenowego, a demonizowała wszystko co wiązało się z Long Slow Distance, zauważymy, że od tamtej pory wiele się zmieniło. Na początku jakiekolwiek ćwiczenia regeneracyjne oparte na wolnym tempie, były zalecane prawie z przeprosinami, a każde pominięcie takich ćwiczeń, wsparte było oświadczeniem: „W CrossFicie jesteśmy zainteresowani jedynie dwoma wskaźnikami dotyczącymi adaptacji do wysiłku: próg mleczanowy i VO2 max, trzeci aerobowy okupiony jest zbyt dużym kosztem dla naszej całkowitej kondycji i sprawności”.

Long Slow Distance brzmi…nudno?

Połowa lat 2000 to szczyt programów treningowych o charakterze aerobowym “fat burning zone – strefowych spalaczy tłuszczu” i kiełkowanie crossfitowego modelu fitness, gdzie dominowała wyłącznie wysoka intensywność oraz głównie wysiłek anaerobowy. Nowy król fitness rządził, ale tylko przez parę lat. Z czasem, kierując się motywem finansowym czy naturalną obecnością ćwiczeń wytrzymałościowych w wymogach dla wojska, CrossFit wprowadził kontrowersyjną metodę ćwiczeń wytrzymałościowych CrossFit Endurence, której motywem przewodnim było „Nie biegnij dłużej, biegnij szybciej”. O ile w przypadku sportowców rekreacyjnych ten model działał bardzo dobrze, o tyle w przypadku zawodników z czołówki światowej zastąpienie „dystansu” „intensywnością” rodziło pewne wątpliwości.

Na ile ten model treningu wytrzymałościowego sprawdził się wśród najlepszych, odpowiedzi jednoznacznej nie otrzymamy. Jedno jest pewne: Long Slow Distance nie umarł i ma się coraz lepiej w świecie CrossFitu.

Skąd ten wniosek? Po pierwsze organizatorzy CF Games podbijają sami rokrocznie stawkę. W tym roku zorganizowali dwa WOD-y powyżej 40 minut: „Murphy” i event w oceanie. Oba WOD-y, można zaliczyć to testów wytrzymałościowych, w którym główną rolę odgrywa system aerobowy. Drugi symptom zmiany stosunku do Long Slow Distance to obecność tej metody w treningach najlepszych crossfitterów na świecie.

Jason Khalipa zatrudnił do pomocy Chrisa Hinshawa, byłego Ironmana, medalistę wielu imprez triatlonowych i specjalistę od treningu wytrzymałościowego. Efekt? Khalipa jeden z najbardziej muskularnych i najcięższych crossfitterów był w stanie wygrać kilka wytrzymałościowych WOD-ów. Chris Hinshaw w jednym ze swoich ostatnich wywiadów przyznał, że w oparciu o trening i metodologię Long Distance Endurence poprawiał system aerobowy u Richa Froninga (czterokrotnego zwycięzcy CF Games).

Zmiany nadchodzą. Po sukcesie Hinshawa należy spodziewać się wysypu treningów wytrzymałościowych i to nie tylko na poziome najlepszych crossfitterów, ale również na głównej stronie CrossFitu (crossfit.com).

Sytuacja przypomina historię z dwubojem olimpijskim. Kiedy CrossFit zaczął wprowadzać duże ciężary wymagające większej siły, koordynacji i szybkości, coraz więcej trenerów i boxów związanych z CrossFitem rozpoczęło programowanie treningów w oparciu o współpracę i wiedzę z najlepszymi zawodnikami oraz trenerami dwuboju olimpijskiego. Ciężary zaczęły przeżywać renesans, ożywił się rynek specjalistycznego obuwia dla ciężarowców. Praktycznie niszowa dyscyplina sportu, nabrała rozmachu o niespotykanej skali. Zajęcia z dwuboju olimpijskiego obecne są praktycznie na każdych zajęciach i to nie tylko w treningu zaawansowanych crossfitterów, ale również tych początkujących.

Czy podobnie będzie z klasycznym treningiem wytrzymałościowym opartym na Long Slow Distance? Wszystko wskazuje na to, że tak. Ćwiczenie w określonym przedziale VO2 max, czy zakresie tętna, choć trudne do wyobrażenia w CrossFicie, są bardzo możliwe. Treningi wymagające wysiłku aerobowego, wymagają znacznie większej kontroli wykonywania ćwiczeń i tempa. Bardzo wielu zawodników używa pulsometerów, czy aplikacji to wyliczania właściwego tempa.

Jedno jest pewne, CrosssFit podlega zmianom, ewoluuje i rozwija się, co jest jego bardzo dużą zaletą. Czy kierunek jest dobry? Na pewno Long Slow Distnace jako element treningu crossfitowego czynią z zawodnika atletę kompletnego. Nawet Briana MacKenzi, guru crossfitowego biegania, zauważył, że crossfitterzy mają problemy z regulowaniem tętna przy testach wytrzymałościowo-biegowych i widzi potrzebę rozwijania zdolności aerobowych u zawodników.

korekta
amk-logo-2-8458501

Kamil

(Visited 41 times, 1 visits today)

Ostatnio zmodyfikowany: 31 lipca, 2024

Zamknij